Podróż lepiej jest mierzyć w przyjaciołach raczej niż w milach
Na pewno są ludzie, którzy zawierają trwałe przyjaźnie w podróży, jednak mnie się nie trafiło.
Dlatego zmodyfikuję nieco ten cytat:
Podróż lepiej mierzyć spotkanymi ludźmi, niż kilometrami.
Zgadzacie się?
Gdy wróciłam ze Stanów, znajoma zapytała mnie, jacy tam są ludzie. Odpowiedziałam: tacy sami jak u nas, czyli RÓŻNI.
Często to właśnie ludzie “tworzą” miejsce, które z taką czułością wspominamy – próbowaliście kiedyś wrócić samemu w miejsce, gdzie się było grupą i było TAK FANTASTYCZNIE!? I co? Bez ludzi miejsce staje się zwyczajne… no właśnie… Sięgnijcie pamięcią do swoich podróży. Kto się pojawia w Waszych myślach? U mnie Ron, sternik pontonu na rzece Snake z ciekawą historią życia i szczerym uśmiechem – opisany tutaj
Przewodniczka z Los Angeles
Potem była kobieta z Los Angeles zapytana przeze mnie o drogę na plażę.
Szłam z hotelu przez osiedle domków i choć na mapie wydawało się to rzut beterem, po przejściu kilku beretów nadal plaży ani widu ani słychu. Wtedy zobaczyłam całującą się parę, więc odczekałam i spytałam o drogę. Uśmiali się, powiedzieli, że to typowe i kobieta zaproponowała, że mnie tam podwiezie! Od razu zaczęłyśmy rozmawiać “o życiu” nadając na wspólnych falach. Pokazała plażę i podwiozła pod hotel. Kilka minut, a jednak zapisała się na trwale w mojej pamięci.
Najmilsza turecka para pod słońcem
Następnie starsze małżeństwo z Turcji, niedaleko Izmiru, u których mieszkaliśmy 3 dni. Pokój z super “klimatem” tureckim – różnokolorowe poduchy, tarasik z poduchami, ozdoby. Ale co było najlepsze? Śniadanie.
W cenie było śniadanie, ale nie jakieś tam byle-śniadanie. To była turecka uczta! Gospodyni serwowała nam wszystkie smakołyki, które polecane były w przewodniku. Na dodatek na ocienionym winoroślą tarasie. Po prostu czuliśmy się po królewsku! Co więcej – dwa razy zaprosili nas na obiad, a w dniu pierwszej rocznicy ślubu zastaliśmy w pokoju tacę z owocami i wypiekami oraz herbatę…
Kloss
Albo “Kloss” – jak go nazwaliśmy. Na mało ciekawym kempingu w Maladze mieszało obok nas, w przyczepie, małżeństwo na emeryturze. Polacy mieszkający w Niemczech. Na początku dowiedzieliśmy się, że przyjeżdżają na ten kemping już któryś rok z rzędu. Zastanawialiśmy się, po co ciągle w to samo miejsce, gdy jest tyle świata to zobaczenia, przeważnie ciekawszego… Do czasu aż zaprosili nas na kawę i opowiedzieli o świecie, który wcześniej zdążyli zobaczyć. Wtedy zaniemówiliśmy i śmialiśmy się sami z siebie.
Pomocna dłoń
Wreszcie dwie dziewczyny z kempingu w Czarnogórze, których namiot też padł ofiarą nocnej kradzieży (przecięto nam namioty). Nam skradziono wszystkie pieniądze i dokumenty. Nie mieliśmy środków na powrót do domu. Jedna z tych dziewczyn nie ucierpiała. Pożyczyła nam “na gębę” 400 euro na powrót. Bez żadnego “ale”. Wow! Niech Ci zawsze sprzyja szczęśliwa gwiazda! Dziękujemy!
I tak dalej…
Ludzie… w każdej podróży “kolekcjonujemy ludzi”. Miło ich powspominać 🙂
0 komentarzy