Jak to się stało, że poznawanie naszego pięknego świata stało się dla dzieci udręką i nudą?
Odpowiedź jest banalna: wystarczy zajrzeć do podręcznika.
Od ponad 20 lat tworzę różne mapy: do książek podróżniczych, do przewodników, mapy ścienne, turystyczne i edukacyjne. Z każdą nową mapą bardziej poznaję nasz wspaniały świat i coraz bardziej się w nim zakochuję – w jego różnorodności i bogactwie.
Mam ochotę krzyczeć GEOGAFIA JEST FAJNA!, a jednocześnie słyszę od dzieci i rodziców same pojękiwania.
Dlaczego?
Sięgnęłam po podręczniki do geografii i…. jęknęłam.
Właściwie to ogarnął mnie wnerw. Takie ujęcie wiedzy o świecie mógł wymyślić tylko ktoś, kto ma jeden cel: ZNIECHĘCIĆ.
Co z tego, że w sumie każdy osobny temat może i jest całkiem fajnie opisany. Dorosły spojrzy i powie: ale o co ci chodzi. Zobacz – dobrze wytłumaczone. Fajnie pokazane. Czemu się czepiasz?
To teraz spójrzmy na to okiem dziecka.
Dziecka, które jeszcze niewiele wie o świecie, nie orientuje się do końca w tych wszystkim morzach, górach, krajach i nie bardzo wie, po co mu to w ogóle jest potrzebne.
Nie zdąży się tego dowiedzieć, bo nagle np. w szóstej klasie ląduje w takim chaosie:
Najpierw omawiamy współrzędne geograficzne i ruch Ziemi w Układzie Słonecznym – niby w porządku – dla dorosłego. Dla dziecka nie do końca, podejście nie od tej strony. (temat na osobny wpis).
Ale potem zaczyna się karuzela:
- położenie i ukształtowanie Europy zajmuje wraz z 2 mapkami 7 stron, na których skaczemy po jakichś ogólnych wyspach i półwyspach, przelatujemy linię brzegową ze zdjęciem norweskiego fiordu, potem zahaczmy o łańcuchy górskie i lądujemy w jeziorach.
- potem płynnie przechodzimy do wulkanów i podziwiania Islandii.
- zaraz potem omawiane są różnice klimatyczne Europy – już się palicie do poznawania tak ujętych zagadnień? Wciąga Was?
idźmy dalej: - wracamy do ukształtowania powierzchni (bo wpływa na klimat) i prędziutko zmieniamy temat na podział polityczny z nieodzowną Unią Europejską na czele.
- potem fascynujący temat ludności i starzenia się społeczeństw (co zajmuje prawie tyle treści co omówienie geograficzne całej Europy)
- a kolejne 7 stron podręcznika omawia temat migracji... (założę się, że dzieci na tym etapie nadal nie mają pojęcia choćby jakie kraje leżą nad Bałtykiem i co to jest półwysep Iberyjski…)
- natychmiast przeskakujemy do wielkich miast Europy, które ograniczają się do Paryża i Londynu
- i szybciorem przechodzimy do gospodarki, nagle lądując na zestawieniu Dani i Węgier.
Tak – ktoś wymyślił, że koniecznie trzeba te właśnie kraje zestawić ze sobą razem… bo to takie … logiczne? spójne? ciekawe?
Uczeń, zanim jeszcze dowie się, dlaczego rolnik mieszkający w pobliżu niego i pasący krowy na trawie jest odgórnie niszczony, a zalewa nas „techniczne jedzenie” nie spełniające żadnych norm zdrowotnych, musi się nauczyć o strukturze rolnictwa Danii i Węgier jednocześnie. I czy jest wydajne! To ważne, prawda?
- po zgłębieniu jakże ciekawego i ważnego dla każdego polskiego nastolatka połączenia wydajności rolnika duńskiego i węgierskiego, dla przyjemności kilka atrakcji turystycznych tych krajów – wymieszanych ze sobą (nie wiem, czy żeby trudniej było się połapać?). Na tym etapie to już nawet Legoland nie wydaje się atrakcyjny.
- potem omawiana jest Francja, a w niej m.in. produkcja np. wyrobów chemicznych i farmaceutycznych.
Twój syn/ Twoja córka nie widzi sensu w nauce?
Ale przecież to wszystko ma nie tylko ogromny sens!
Jest też fascynujące, prawda?
- ale spokojnie, jeszcze omówimy energetykę Europy (nie dowiadując się oczywiście jak sobie pięknie strzela energetycznie w kolana i stopy jednocześnie)
- i zaraz potem przeskakujemy na temat turystyki w Europie Południowej. Całe 5 stron fascynującej wiedzy o „roli turystyki w gospodarce krajów Europy Południowej”.
- teraz przychodzi czas na omówienie sąsiadów Polski: Niemcy i ich przemysł, np. jak zmieniał się przemysł Nadrenii Północnej-Westfalii? Jesteście żywo zainteresowani? Na pewno.
- kilka atrakcji turystycznych (które w tym zestawieniu już wcale nie wydają się atrakcyjne)
- szybciutko „przelatujemy” Czechy i Słowację z takimi mapkami, że nawet nie wiadomo gdzie one tak konkretnie są…
- potem przerabiamy resztę sąsiadów, nie omijając tak istotnych informacji jak „struktura zatrudnienia”.
Dotrwaliśmy do końca.
Mdli Was? Bo mnie tak.
Jak to mogłoby wyglądać? Ja mam pomysł.
Chcecie poczytać?
PRZED-WIEDZA – dlaczego edukując dzieci warto mieć jej świadomość?
0 komentarzy